This is the translation. The original web-page (oryginalna strona): https://webtips.dan.info/annoying.html
Daniel R. Tobias
W pozostałej części tej witryny znajdują się wskazówki dla twórców stron internetowych, w których wrzucono kilka tyrad na temat moich irytujących zwierzątek. Tutaj postanowiłem poświęcić cały artykuł na wyszczególnienie niektórych rzeczy, które w dzisiejszych czasach szaleją w sieci, co jest dla mnie irytujące z jakiegoś powodu, w nadziei, że ludzie będą odpowiedzialni za takie rzeczy, warto się zastanowić. |
Formulaic artykuły internetowe uporządkowane jako listy numerowane
Jest to obecnie jedna z najbardziej przesadzonych rzeczy, odlewanie artykułów (bez względu na temat) w postaci listy rzeczy z liczbami przed każdą pozycją (odliczanie w dół lub odliczanie w górę) i oczywiście liczba w tytule. Na przykład „10 sposobów na odchudzanie” lub „20 najlepszych piosenek 2000 roku, które poprawiają samopoczucie”. Mogłem z łatwością upiec ten artykuł w tej formie, tworząc z niego „10 najbardziej irytujących rzeczy w sieci” lub dowolną liczbę przykrości, które skończę, w tym, które następnie czuję się zmuszony do zrobienia ładna, okrągła liczba, niezależnie od tego, czy była to rzeczywista liczba rzeczy, które przyszły mi do głowy, kiedy zacząłem pisać artykuł. Z niektórymi dowolnymi dodawaniami, usuwaniem, podziałami, łączeniami itp., Mogłem dopasować je do foremek do ciastek, umieszczając każdą sekcję w łóżku prokrustowym, aby miały mniej więcej podobną długość. Ale to po prostu nie jest to, na co mam ochotę; Piszę dla wyrażenia siebie, a nie z powodu kliknięć reklam. Z jakiegoś powodu ktoś zdecydował, że listy numerowane uzyskują więcej trafień niż inne formaty, więc to właśnie generują wiele, nawet jeśli oznacza to arbitralne manipulowanie artykułami, aby zmusić je do stylu, który może nie być najbardziej naturalną prezentacją ich treści. Niektóre witryny zawierają praktycznie tylko artykuły w tym formacie, a wiele innych witryn (w tym bardzo szanowane strony z gazetami i czasopismami) często się z niego korzysta.
A kiedy już ładnie podzielą artykuły na ponumerowane punkty, łatwo im zrobi kolejną irytującą rzecz…
Arbitralne „podziały stron” w artykułach internetowych
Sieć to nie papier. „Strony” w Internecie nie są ograniczone do określonego rozmiaru; mogą być długie lub krótkie, w zależności od treści, które mają zawierać. Ogólnie wolę, aby strony internetowe zawierały pełny artykuł, oddzielony od innych stron zgodnie z logiczną strukturą witryny, w której się znajdują, ale kompletny na poziomie artykułu w tym samym dokumencie, nawet jeśli jest dość długi jeden. Ale wiele witryn nalega na dzielenie artykułów na wiele stron, tak jakby były wydrukowane na papierze, gdzie trzeba ciągle wybierać linki „Dalej” (i czekać na odpowiedź serwerów, które często powolne, i przeładować wiele stronicowania, które często zajmuje więcej miejsca i przepustowości niż rzeczywisty tekst artykułu). Wolałbym otrzymać od razu cały artykuł, w którym mogę go przewinąć.
Niektóre witryny z artykułami z „listami numerowanymi” dzielą każdy numerowany element na osobną stronę (nawet jeśli jest to „100 pierwszych”), podczas gdy inne pozwalają na skupienie kilku artykułów na stronie, ale nadal dzielą cały artykuł na dwie lub więcej części, nawet jeśli jest dość krótki. Przynajmniej artykuły w formacie listy zwykle zapewniają dobre punkty przerwania przy dzieleniu stron; są inne strony, które nalegają na robienie przypadkowych przerw nawet w przypadku braku logicznego punktu, a nawet przerywają zdania.
Jeśli czasami uzasadniają to skracaniem stron, aby ładowały się szybciej, może to być postrzegane jako kłamstwo nie tylko ze względu na dużą liczbę stron z treścią nietekstową, które są zwykle obciążone (i które muszą się ładować dla każdej z wielu stron artykułu), ale zgodnie z powszechną praktyką artykułów zawierających całą sekcję komentarzy na dole każdej z ich stron. Jeśli zdecydujesz się przeczytać cały artykuł przed przeczytaniem komentarzy, nadal musisz ładować je w kółko na każdej stronie przed ostatnią. Czasami, jeśli jest dużo komentarzy, one również są podzielone na fragmenty, które należy załadować osobno, ale pierwsza grupa będzie się ładować na każdej stronie artykułu. Prawdziwa struktura strony zależna od czasu wczytywania umieściłaby sekcję komentarzy na oddzielnej stronie od samego artykułu, dzięki czemu można było wybrać, czy załadować jedną, czy drugą. Sam artykuł powinien zostać podzielony tylko wtedy, gdy jest naprawdę, bardzo długi … na przykład długi na megabajty, aby groził awarią przeglądarki z powodu braku pamięci (chociaż ilość potrzebna do tego stale rośnie z powodu wzrost rozmiaru pamięci w komputerach wraz ze wzrostem szybkości procesora i przepustowości). (Witryna Clickhole, parodia The Onion, zawierająca „przynętę na kliknięcia”, w rzeczywistości umieściła pełny tekst Moby Dicka w jednostronicowym artykule, którego ładowanie nie zajmuje dużo czasu przy przyzwoitym połączeniu szerokopasmowym).
A ładowanie wielu stron z artykułami jest wolniejsze przez następujące…
Witryny, które wyłączają buforowanie
Używają różnych technik, takich jak nagłówki HTTP, znaczniki META i zawiłe skrypty, aplety, elementy osadzone itp., Aby zastąpić normalne zachowanie przeglądarki i wymusić ciągłe ładowanie serwera, nawet jeśli wielokrotnie sięgasz do tej samej treści. To, w połączeniu z nadmierną paginacją, o której mowa powyżej, może sprawić, że przeczytanie, a nawet wycofanie się z witryny będzie niezwykle bolesne; gdy trafisz na stronę 6 z 6 na końcu artykułu i chcesz wrócić do poprzedniego miejsca, musisz cofnąć się przez pięć wcześniejszych stron, z których każda nalega na wykonanie pełnego ponownego załadowania po ponownym przejrzeniu (i uruchamiaj skrypty, aplikacje i inne rzeczy).
Ale przynajmniej te strony nadal pozwalają na użycie przycisku Wstecz; istnieją inne witryny, które popełniają jeszcze gorszy grzech, przejmując całkowicie przycisk Wstecz, wykorzystując automatyczne przekierowania, które zatrzymują Cię w witrynie, odsyłając do tyłu za każdym razem, gdy próbujesz wrócić, lub zawiłe skrypty, które powodują wyświetlenie strony gdy wracasz, stajesz się inny niż ten, który zostawiłeś na początku.
Podczas próby poruszania się po tych witrynach często napotykasz inny problem…
Tory z przeszkodami dla Twojej myszy
Czy próbowałeś kliknąć gdzieś w oknie przeglądarki, aby nadać mu fokus, tak że pojawia się nad innymi oknami na ekranie i można go przewijać za pomocą klawiszy strzałek i kółka myszy… i czy to nieoczekiwanie spowodowało załadowanie przeglądarki witryna reklamodawcy, wyświetlenie wyskakującego okienka lub rozpoczęcie odtwarzania dźwięku lub wideo? Następnie natrafisz na jedną z wielu stron, która zmusza cię do zagrania w grę Saper za każdym razem, gdy przesuniesz mysz w dowolne miejsce na niej. Mnóstwo pułapek; Powodzenia w znalezieniu bezpiecznego miejsca do kliknięcia. W rzeczywistości nie zawsze musisz nawet klikać myszą, aby mieć kłopoty; czasami po prostu najechanie kursorem na niewłaściwe miejsce spowoduje irytujące rzeczy. Jeśli to miejsce znajduje się pomiędzy treścią strony głównej a menu nawigacyjnym, miej nadzieję, że uda Ci się ominąć te ławice.
Oto kilka powodów, dla których witryny tekstowe mogą być denerwujące. Ale witryny multimedialne z zawartością wideo mają własne sposoby na irytowanie Cię…
Filmy, które ciągle się odtwarzają
Podobnie jak dostawcy artykułów internetowych są zdeterminowani, aby traktować medium jak papier, tak i ci, którzy umieszczają filmy w Internecie, czasami chcą przekształcić je w klon telewizji. „Boob Tube” to coś, co włączasz, a potem gra w nieskończoność, wysyłając do Ciebie ciągły strumień „informacji i rozrywki” (z częstymi przerwami na reklamy), dopóki nie podejmiesz inicjatywy wyłączenia lub zmiany kanału. (Dni późnych nocnych „podpisów”, w których grają hymn narodowy, a następnie rozpadają się, tworząc wzór testowy, dawno już minęły. Przechodzisz do artykułu online, wideo lub innej treści, która jest czymś, co konkretnie chcesz przeczytać/obejrzeć/posłuchać, czytasz lub oglądasz, a potem to się kończy i możesz surfować po czymkolwiek innym, do czego wybierzesz ( lub odejdź od komputera i wznów swoje życie w trybie offline, jeśli taki masz). Jednak niektóre witryny podważają to, powodując, że ich filmy online działają bez końca. Uruchamiasz wideo, które chcesz zobaczyć (lub wideo uruchamia się automatycznie po załadowaniu strony, która go osadza, co jest kolejną irytacją, narzucaną Ci przez niektóre witryny) i kończy się (być może poprzedzone irytującym roll reklamy, a następnie częściowo zasłonięty wyskakującymi reklamami, musisz zagrać w „whack-a-mole”, aby odrzucić… ale po raz kolejny odbiegam od innych przykrości niż ta, do której się teraz zwracam), a potem zamiast spokojnie zakończyć, uruchamia kolejny film, o który nie prosiłeś.
Czasami między filmami w takich witrynach pojawia się odliczanie z informacją „Następny film rozpocznie się za 5…4…3…”, co przypomina bomby zegarowe w hollywoodzkich filmach z wygodnymi cyfrowymi licznikami, dzięki czemu bohater może je rozbroić lub przenieść w bezpieczne miejsce w samą porę. (Niedawny film “Mroczny rycerz” zrobił to za pomocą atomówki, co było dość dziwne, biorąc pod uwagę, że jego zbliżająca się eksplozja nie była w rzeczywistości spowodowana zaplanowanym timerem, ale była wynikiem niestabilności urządzenia po wyjęciu z reaktora zadokowany, więc dokładnie, w jaki sposób uzyskał odliczanie do sekundy, jest niejasny… ale błądzę.) To wprowadza mnie w panikę, próbując zamknąć stronę tak szybko, jak tylko mogę, co prawdopodobnie nie jest reakcji, którą chcieli uzyskać twórcy witryny.
Na szczęście najpopularniejsza witryna wideo, YouTube, nie robi tego; użytkownicy mogą tworzyć listy odtwarzania wideo, które mogą być uruchamiane w trybie autoodtwarzania, ale nie jest to normalny sposób, w jaki filmy w witrynie są powszechnie spotykane; zamiast tego, pod koniec normalnego odtwarzania w YouTube, odtwarzacz błogo zatrzymuje się, podając kilka sugestii innych filmów, które możesz chcieć zobaczyć, ale pozwalając ci (nie im) mieć ostateczny wybór, czy uruchomić jeden z nich. Niestety, istnieje cała masa innych witryn (szczególnie tych związanych z głównym nurtem telewizji i wiadomościami, takich jak stacje telewizyjne i witryny sieciowe, a także niektóre strony z gazetami i czasopismami), które są bardziej natarczywe i decydują samodzielnie. co powinieneś obejrzeć dalej, czy ci się to podoba, czy nie.
A skoro mówię o irytacji wideo w sieci, życzę stronom, które używają swoich kanałów mediów społecznościowych (Twitter, Facebook itp.), Aby promować swoje treści z różnych mediów (tekst, audio, wideo, pokazy slajdów itp.) wyraźnie zauważyłby, które z linków prowadzą do rzeczy takich jak audio i wideo, zwłaszcza gdy są skonfigurowane tak, aby zacząć emitować dźwięk natychmiast po kliknięciu łącza. Czasami jesteś w czasie i miejscu, w którym nie chcesz, aby komputer zaczął odtwarzać treści multimedialne, więc warto wiedzieć o tym z wyprzedzeniem, aby poznać różnicę między łączem do tekstu lub obrazów, które chcesz obejrzeć teraz i inne treści, które wolałbyś przekazać do późniejszego wygodniejszego czasu. Wśród internetowych witryn z humorem The Onion robi to kiedyś, ale Cracked tego nie robi.
Ale to prowadzi mnie do kolejnego wkurzenia w mediach społecznościowych…
Powtarzalne treści w mediach społecznościowych
OK, wszyscy i ich drugi kuzyn, który został dwukrotnie usunięty, już narzekali na bałagan w kanałach mediów społecznościowych spowodowany przez każdą aplikację i grę, do której kiedykolwiek dołączyłeś, chcąc spamować wszystkich swoich znajomych z powiadomieniami, że zostałeś burmistrzem swojej szafy w sypialni lub potrzebujesz pomoc w wychowywaniu fałszywej brukwi. Nie o to mi tutaj chodzi. Raczej interesują mnie kanały, które zawierają bardzo interesujące treści, takie jak oficjalny kanał witryn, które powiadamiają Cię o opublikowaniu nowego artykułu, filmu lub kreskówki, abyś mógł to sprawdzić bez obsesyjno-kompulsywnego ponownego ładowania ich witryny cały czas, aby zobaczyć, czy może mają teraz coś nowego. Niestety, te kanały rzadko ograniczają się do informowania czytelników o czymś nowym; stają się tak autopromocji, że muszą w kółko powtarzać swój zgrabny link lub sprytny żart. Wstawią link do swojego najnowszego artykułu rano, a na wypadek, gdyby ktoś go przeoczył, opublikują ten sam link ponownie tego samego wieczoru i jeszcze raz w weekend i jeszcze kilka razy w kolejnych miesiącach i latach. W ten sposób wierny obserwator kanału w końcu zostaje wciągnięty w klikanie linków, myśląc, że chodzi o coś nowego, i odkrywając, że to ten sam stary artykuł, który przeczytał już kilka razy.
Blogi też to robią; istnieje okropny program o nazwie Old Post Promoter, którego jedyną funkcją jest wydobycie starożytnej historii z archiwów bloga i przeniesienie jej do aktualnej daty i wysłanie jej z powrotem w kanale RSS bloga, aby czytelnicy mogli zostać oszukani co stare jest nowe. Irytujące jest sprawdzanie bloga lub jego kanału, aby zobaczyć, co nowego, i danie się wciągnąć w ponowne przeczytanie czegoś sprzed dawna, z nieaktualnymi informacjami. Otóż, nie należę do tych, którzy uważają, że liczy się tylko to, co najnowsze; czasami lubię zagłębiać się w starą historię. Wolałbym jednak, aby strony uczciwie oznaczały, co jest nowe, a co stare, zamiast próbować oszukiwać ludzi. Z tego samego powodu nie mogę znieść witryn, które używają skryptów (po stronie klienta lub serwera) do osadzania aktualnej daty w jakimś miejscu na stronie, tak jakby to sprawia, że zawartość jest w jakiś sposób bardziej aktualna. Umieść w swoich artykułach prawdziwą datę, określającą, kiedy treść została faktycznie utworzona lub zaktualizowana, proszę! (Zobacz na dole tego artykułu daty powstania i ostatniej modyfikacji, ponieważ zawsze umieszczam na swoich stronach; może to być pomocne w interpretacji odniesień do tematów, na przykład kiedy odnoszę się do „ostatniego filmu „Mroczny rycerz”).
Kiedy te starodawne posty zostaną pogrzebane, często zawarte w nich linki nie działają z powodu kolejnej irytacji…
Połączyć gnić
Słynny artykuł o wynalazcy WWW Tim Berners-Lee zalecał adresów internetowych, które pozostanie na raz są one ustalone, a zdemaskowana różne wymówki używane do uzasadnienia zmieniając je i łamiąc stare linki. Niemniej jednak gnicie linków jest ciągłym problemem w sieci. Czasami jest to spowodowane tym, że producent witryny czuje się zmuszony do uzyskania nowych nazw domen na każde specjalne wydarzenie, slogan, chwyt marketingowy itp., A następnie nie odnawia ich wszystkich, gdy minie ich czas, powodując śmierć wszystkich starych linków (lub może zostać przekierowanym do pornografii). Logiczne użycie subdomen rozwiązałoby ten problem. Lub witryna zostaje przeprojektowana przez graficznego projektanta, który dba tylko o to, jak wygląda, a nie o to, czy zachowana jest struktura adresów URL poprzedniej wersji witryny, więc nowa witryna jest budowana od podstaw w innych narzędziach od poprzedniej i psuje wszystko stare linki.
Niestety, istnieją witryny, które regularnie powodują gnicie linków w swoich artykułach nawet w przypadku braku znacznej zmiany projektu lub nawet celowego regularnego przerywania linków. Obejmuje to wiele witryn z wiadomościami, których artykuły często są linkowane w postach na blogu omawiających bieżące wydarzenia, ale których opiekunowie czasami wydają się być aktywnie wrogo nastawieni do przechowywania starych artykułów pod ich oryginalnymi adresami URL. Czasami przenoszą stare artykuły do sekcji „archiwum” za paywallem, innym razem stare rzeczy po prostu znikają bez śladu, ponieważ wydaje się, że interesują ich tylko bieżące wiadomości, mimo że miejsce na dysku jest obecnie niezwykle tanie. George Orwell w 1984 roku sprawił, że działacze partii rządzącej zmieniali artykuły w starych gazetach, aby uczynić je bardziej poprawnymi politycznie, ale nie jest to konieczne, jeśli nasi opiekunowie kulturowi na początku odrzucą całą historię.
Jeśli próbujesz opublikować lub wysłać e-mailem link do artykułu, który wciąż istnieje, możesz napotkać ten następny…
Adresy URL o długości mili
Odkąd SEO stało się modne, większość artykułów znalezionych na stronach internetowych ma zwykle długie, nieporęczne adresy URL, ponieważ operatorzy witryn czują się zmuszeni do umieszczania w nich słów kluczowych. Tak więc, zamiast czegoś krótkiego i słodkiego, artykuł może mieć na końcu nazwę pliku, która obejmuje całość lub większość rozwlekłego tytułu, na przykład dans_web_tips_things_on_the_web_that_annoy_me.html
, zamiast skrótu annoying.html
którego faktycznie użyłem. Ten przykład jest właściwie krótszy w porównaniu z niektórymi tytułami artykułów zamienionymi na adresy URL, które można napotkać. Rezultatem są adresy URL, które są często problematyczne; jeśli umieścisz je w wiadomości e-mail zawierającej zwykły tekst, prawdopodobnie zawijają się między wierszami i mogą nie być odpowiednio klikalne, a biada każdemu, kto musi je wpisać (np. jeśli adres URL pojawia się na nośniku wydruku ).
Innym miejscem, w którym takie adresy URL sprawiały kiedyś problem, był Twitter, co jeszcze raz drażniło sieć…
Skracacze adresów URL
Wraz z tendencją do wydłużania się adresów URL, jak omówiono powyżej, a także czasami potrzebą umieszczania ich w mniejszych przestrzeniach, koncepcja „skracaczy adresów URL” pojawiła się kilka lat temu. Jednym z miejsc, gdzie były szczególnie popularne, był Twitter, który pierwotnie był bardzo rygorystyczny w egzekwowaniu limitu 140 znaków, w tym wszystkich znaków adresów URL, które były tweetowane; adres URL artykułu internetowego „ulepszony pod kątem SEO” może sam w sobie go przekroczyć. Tak więc, ludzie zaczęli prowadzenia ich adresy URL za pomocą różnych usług, takich jak TinyURL i Ow.ly który utworzonych krótki, że tajemnicze ciągów URL przekierowanych do prawdziwego adresu URL, a które mogłyby zostać wpisów bez użycia bardzo dużo znaków.
Ostatecznie Twitter zaczął automatycznie skracać adresy URL dla swoich użytkowników, co zapisało krok, ale zostało zastosowane uniwersalnie do wszystkich adresów URL, nawet tych, które na początku były krótkie; nawet takie, które faktycznie wydłużyły się po „skróceniu” w ten sposób. I różne inne serwisy społecznościowe i inne strony, które publikowały linki, poszły w ich ślady, mimo że nie miały tak surowych limitów znaków, że ich użytkownicy potrzebowali tej usługi. Powodem tego było to, że takie przekierowanie adresu URL umożliwiło witrynie śledzenie, kto kliknął odsyłacz, a duże witryny internetowe w dzisiejszych czasach skupiają się na śledzeniu wszystkiego, co robią ich użytkownicy, aby lepiej je sprzedawać. A co w tym złego? Pozwól mi policzyć sposoby…
- Zasłaniają, dokąd prowadzi łącze. Zwykłe adresy URL zwykle zawierają przynajmniej kilka wskazówek dotyczących tego, czym są, takie jak nazwa domeny witryny oraz ścieżka i nazwy plików. Skrócone adresy URL są całkowicie nieprzejrzyste, więc przypominają otwieranie pakietu-niespodzianki, który może jednak okazać się nagrodą dodatkową.
- Jeśli którakolwiek z usług skracania zbankrutuje, ulegnie awarii serwera lub po prostu zdecyduje, że nie chce już robić tego skracania adresów URL, tysiące linków napotyka nagły przypadek gnicia linków. Usługi internetowe, nawet te należące do dużych, szanowanych firm, znikają w krótkim czasie; spójrz na GeoCities i MobileMe (ojej, przepraszam, nie możesz; zniknęły, mimo że należały odpowiednio do Yahoo i Apple). Jeśli jest to usługa bezpłatna, dostajesz to, za co płacisz! (Ale nawet płatne usługi mogą zniknąć, jeśli ich model biznesowy nie zadziałał lub ich właściciel zdecyduje się go porzucić na rzecz czegoś, co uważa za „lepsze”).
- Mogą nawet zostać zmuszeni do odłączenia się od sieci przez jakiś rząd. Wiele usług skracania korzysta z domen z kodami krajów (mają one tylko dwie litery, a nie trzy, jak .com!), Często z raczej niestabilnych krajów (bit.ly i ow.ly są w kodzie kraju Libii). Wystarczy, że jakiś reżim zdecyduje, że skracacz linków będzie miał wywrotową, bluźnierczą lub inną niemoralną treść, aby zamknąć całą usługę; Myślę, że faktycznie przydarzyło się to jednej z tych usług kilka lat temu. Być może dlatego bit.ly próbuje zmienić swoją markę na bitly.com, nawet jeśli to trzy znaki dłużej… no cóż, to i zwykłe „dot-com-itis”, które prowadzą do niemal każdej usługi internetowej, która ewoluuje od zabawkowej zabawki dla maniaków do firmy z dużymi pieniędzmi, która zaczyna nalegać, aby jej nazwa miała rozszerzenie .com w tym.
- I nie myśl, że jeśli jakaś usługa korzysta z domeny kontrolowanej przez stare, dobre Stany Zjednoczone, to czyni ją odporną na tego typu rzeczy; rząd Stanów Zjednoczonych jest w rzeczywistości dość energiczny w szarpaniu domen każdego, kogo podejrzewa o udział w piractwie, naruszaniu znaków towarowych, hazardu lub dziecięcej pornografii. Kiedyś zamknęli darmową usługę hostingową, ponieważ jedna z jej witryn była podejrzana, co spowodowało, że tysiące całkowicie niewinnych subdomen wyrosło z wiadomości, że strony te zostały zamknięte, ponieważ zawierały pornografię dziecięcą. Może się to zdarzyć w przypadku skracacza adresów URL.
- Gdy skracanie linków odbywa się automatycznie, na przykład przez sieci społecznościowe, gdy link jest publikowany, możesz skończyć z całą kaskadą przekierowań, jeśli link jest wielokrotnie ponownie publikowany. Łącze prowadzi do jednej usługi skracania, która prowadzi do drugiej, a do trzeciej itd. W końcu osiągasz limit przekierowań przeglądarki i kończy się to niepowodzeniem, ale jeśli pozostaje poniżej tego, nadal działa wolno i ma wiele punktów awarii w przypadku awarii którejkolwiek z usług. Wcześniej takie „piekło przekierowań” znajdowało się głównie w marketingowych linkach afiliacyjnych, gdzie śledzili je banda pośredników, ale dzięki sieciom społecznościowym wykonującym automatyczne skracanie linków może się to zdarzyć wszędzie i wszędzie.
- Niektóre skracacze linków nawet celowo zatrzymują się na ekranie pełnoekranowym, czasami tylko po to, aby poinformować Cię, do której witryny prowadzi link, ale czasami po to, aby wrzucić do Ciebie reklamy (np. ad.ly… eee, adly.com, ponieważ to jest kolejna usługa, która próbuje zmienić nazwę na .com). Na szczęście większość skróconych linków nie pochodzi z takich serwisów.
Czasami kończą się na „automatycznym skracaniu” linków, które nie były nawet zamierzone jako linki, na przykład gdy czyjś tweet wspomina o firmie z .com w nazwie… co powoduje wyświetlenie mojej ostatniej pozycji…
Firmy z domeną .COM w ich imieniu
Albo .NET, czy jakakolwiek inna domena najwyższego poziomu, czy jakakolwiek inna część jakiegokolwiek systemu adresowania… To nie jest tylko „rzecz, która mnie denerwuje w sieci”, ponieważ przenosi się do tak zwanego prawdziwego świata. Możesz nawet znaleźć uczciwe wobec dobroci witryny sklepowe z cegły i zaprawy (lub ze szkła i betonu), których szyldy podają nazwę SomethingOrOther.com. Od czasu “boomu .com” z późnych lat 90. to się zmieniło i wyszło z mody kilka razy, ale typy marketingowe nigdy nie pozwolą na to, by na stałe zniknąć. Niektóre firmy zawierają nawet więcej niż jeden system adresowania w swojej nazwie, na przykład z 1-800-Flowers.com, czyli nazwa firmy będąca nazwą domeny będącą numerem telefonu (z dołączoną domeną najwyższego poziomu). Wiele innych firm i organizacji robi coś podobnego; od czasu do czasu poszukaj nazw domen zaczynających się od „1800”; nie chodzi o rok 1800!
Robią to nie tylko stroje komercyjne; można zobaczyć w aktach prawnych z wielkiej sprawy sądowej dotyczącej Propozycji 8 Kalifornii (która zakazała równości małżeństw homoseksualnych), że jedna z grup zaangażowanych w tę sprawę (po stronie obrony propozycji i sprzeciwiania się równości małżeństw homoseksualnych) oficjalna nazwa ProtectMarriage.com. .Org nazwa byłoby bardziej logiczne (i pozbycie się „Protect Marriage” z nazwą grupy, która stara się ograniczać małżeństwo też byłoby logiczne, ale błądzić), ale to nie ma sensu, aby każdy domena kończąca się nazwą organizacji; Oznacza to, że jest to witryna internetowa, która ma organizację, a nie organizacja, która ma witrynę internetową. Ogon macha psem!
Zachowaj rozróżnienie między nazwiskami i adresami; odnosić się do firm, organizacji, produktów i usług za pomocą nazw własnych i dodawać do nich sufiksy domeny tylko wtedy, gdy wyraźnie cytują ich adres internetowy.